Piękna cera to marzenie każdej kobiety. Która z nas nie chciałaby codziennie rano budzić się ze skórą, która nie potrzebuje podkładu i korektora w pięciu odcieniach? Mam ogromne szczęście, bo należę do kobiet, którym podkład służy tylko do wyrównaniu koloru, a korektor wędruje wyłącznie pod oczy. Nie jest to jednak zasługa doskonałych genów lub słynnej koreańskiej pielęgnacji. By dzisiaj cieszyć się nieskazitelną cerą, musiałam przejść przez prawdziwe piekło, jakim jest leczenie izotretynoiną.
Jak pozbyć się trądziku?
Jeszcze kilka lat temu moja twarz wyglądała jak pole bitwy – okropne, czerwone pryszcze pokrywały mi czoło i policzki, a każda cudowna kuracja działała przez pierwsze dwa tygodnie. Nie znałam wtedy magicznej mocy kolorowych korektorów. Pryszcze zakrywałam obrzydliwie grubą warstwą podkładu w kolorze trzy razy ciemniejszym, niż odpowiedni. Wszystko zmieniło się, gdy trafiłam do dermatologa, który zaproponował mi leczenie izotretynoiną.
Izotretynoina to pochodna witaminy A, która stosowana jest między innymi w leczeniu zmian skórnych. W jaki sposób działa? Z punktu widzenia pacjenta, który chce wiedzieć, jak pozbyć się trądziku, izotretynoina to środek, który bezustannie wysusza błony śluzowe, zmniejsza wydzielanie sebum i złuszcza naskórek. Wszystko to sprawia, że bakterie odpowiedzialne za stany zapalne skóry nie mogą się rozwijać, co w efekcie pozwala raz na zawsze pozbyć się trądziku. Brzmi nieźle, prawda? Też tak myślałam, dopóki nie zrozumiałam, co to znaczy mieć wysuszone błony śluzowe „w środku” organizmu.
Jak wygląda leczenie izotretynoiną?
Moja terapia trwała 6 miesięcy, jednak standardowo jej długość zależy od tolerancji na dawkę leku. Na podstawie wzrostu i wagi lekarz oblicza konkretną dawkę, jaką pacjent musi przyjąć w trakcie całej kuracji. Leczenie zaczyna się do najniższego stężenia, lecz wraz z upływem czasu stopniowo zwiększa się dawkę izotertynoiny przyjmowaną w ciągu doby. W czasie trwania kuracji nie należy przebywać na słońcu, opalać się w solarium oraz w jakikolwiek dodatkowy sposób przesuszać cery. To jednak pacjent szybko odkrywa sam i z uporem maniaka przeczesuje internet w poszukiwaniu najbardziej natłuszczających i nawilżających kremów.
Leczenie najlepiej zaplanować jest na okres jesienno-zimowy – latem unikanie słońca mogłoby być dość problematyczne. Kobiety musza pamiętać, że leczenie izotretynoiną jest całkowicie zakazane w czasie ciąży – jeśli jest się osobą aktywną płciowo, przed rozpoczęciem leczenia wykonuje się test ciążowy, a przez cały czas kuracji stosuje się antykoncepcję. Lek silnie obciąża też wątrobę – podczas leczenia nie można pić alkoholu i należy regularnie wykonywać próby wątrobowe.
Jak dbać o skórę w trakcie kuracji izotretynoiną?
W czasie leczenia skóra błaga o wodę. Aby choć odrobinę jej pomóc, należy znaleźć kosmetyki, które natłuszczą ją i nawilżą. Na rynku dostępne są środki dedykowane osobom przechodzącym przez taką kurację, jednak moim zdaniem są one zbyt mało nawilżające i stanowczo zbyt drogie. W najgorszych chwilach pomagała mi tylko tłusta Ziaja kakaowa i cała gama kremów Nuxe z serii Reve de Miel. Do mycia skóry należy używać jak najmniej wysuszających środków – próbowałam wielu i ostatecznie najlepiej działał… płyn do higieny intymnej.
W czasie trwania leczenia warto też ograniczyć makijaż. Skóra schodzi z twarzy niemal bez przerwy, a to sprawia, ze każdy podkład podkreśla suche skórki. Z kosmetyczki wyrzuciłam też wszystkie pomadki, bo usta w czasie kuracji wyglądają jak jeden, wieki, czerwony strup. Jedynym ratunkiem było smarowanie ich na noc grubą warstwą kremu Nivea, a w ciągu dnia nierozstawanie z Carmexem. Carmex to zbawienie wszystkich, którzy przeszli leczenie izotretynoiną. Ja w czasie leczenia zrezygnowałam też z noszenia soczewek kontaktowych – oczy były zdecydowanie zbyt suche.
Dobre strony leczenia izotretynoiną
Leczenie izyotretynoiną ma jedną podstawową zaletę – gruczoły łojowe pracują znacznie wolniej, co oznacza, że włosy przestają się przesuszać. Przed kuracją włosy musiałam myć codziennie – jeśli tego nie zrobiłam, wyglądałam jakby ktoś wylał mi wiadro oliwy na głowę. W trakcie leczenia izotretynoiną włosy myłam z przyzwoitości raz na cztery dni – gdybym nie myła ich przez dwa tygodnie i tak nikt by się nie zorientował. Po leczeniu wszystko wróciło do normy – albo codzienne mycie, albo czapka na cały dzień. Efekty kuracji widoczne są bardzo szybko. Już po tygodniu trądzik zaczyna przysychać. Po kilku kolejnych dniach pojawia się tzw. nasilony wyrzut, jednak to tylko chwilowe. Ja po dwóch miesiącach wyglądałam jak ktoś, kto nigdy nie ma trądziku, ale też peelingu i kremu nawilżającego.
Złe strony leczenia izotretynoiną
Będę szczera – to boli. Gdy na twojej twarzy prawie nie ma skóry, szybko odkrywasz, jak istotną rolę ona pełni. Marzysz o tym, żeby jak najszybciej zakończyć leczenie, więc zwiększasz dzienną dawkę. A wtedy boli jeszcze bardziej. Jeśli Twój żołądek wymaga szczególnej troski, pamiętaj też, że w nim również znajdują się błony śluzowe, które izotretynoina przesuszy. To znowu boli. Mój żołądek nieszczególnie się ze mną lubi, wiec gdybym wiedziała, jak on zareaguje na kurację, dwa razy zastanowiłabym się przed rozpoczęciem leczenia. Kuracja izotretynoiną nie należy też do najtańszych – choć na rynku jest kilka leków, różnią się właściwie tylko nazwą. Ja przyjmowałam Aknenormin, mój chłopak Izotek – oboje płaciliśmy ok. 250 zł. za miesięczną porcję tabletek.
Efekty leczenia izotretynoiną
Efekty leczenia izotretynoiną są niezwykłe – skóra jest gładka i pozbawiona jakichkolwiek niedoskonałości. Od zakończenia mojej kuracji minęło już ponad dwa lata i nic się nie zmieniło. UPDATE: Minęło już trzy lata i nadal skóra jest nieskazitelna. Oczywiście, gdy zaniedbuję odżywianie, mam stresujący okres lub moje hormony wariują, zdarza mi się mieć pryszcz na środku czoła – to jest jednak tylko jeden pryszcz, który po kilku dniach odchodzi w zapomnienie. Izootretynoina podobno pomaga też spłycić zmarszczki i opóźnia procesy starzenia – w tej sprawie nie mogę się jednak wypowiedzieć, bo jako dwudziestolatka nieszczególnie chciałam spłycać zmarszczki. Najciekawszą i chyba największą zaletą leczenia jest dla mnie zmiana typu cery – rozpoczynając kurację miałam skórę problematyczną i bardzo tłustą. Teraz jest normalna i jedyne, czego ode mnie wymaga, to porządne oczyszczanie i krem nawilżający,
Moje przemyślenia na temat kuracji izotretynoiną
Gdy rozpoczynałam leczenie, byłam wniebowzięta. W głowie miałam tylko jedną myśl – za sześć miesięcy nie będę miała trądziku. O samej kuracji nie wiedziałam wtedy zupełnie nic – zaufałam lekarzowi, który był jej wielkim entuzjastą. Samodzielny research w internecie przeprowadziłam dopiero kilka miesięcy później i naprawdę się przeraziłam.
Leczenie izotretynoiną to nie jest bułka z masłem – to bardzo zaawansowana i skomplikowana terapia, która zostawia swój ślad na każdej cząstce naszego organizmu. Nie czuję się kompetentna, by pisać o medycznych wadach i zaletach takiego leczenia, jednak każdy, kto zamierza podjąć leczenie, powinien być świadom konsekwencji. Całkiem sporo można dowiedzieć się po przeczytaniu ulotki dołączonej do opakowania leku, która przez wypisane skutki uboczne była najdłuższą ulotką jaką widziałam w życiu, Lek wpływa na skórę, wzrok, narządy wewnętrzne, a nawet stan psychiczny. Działa jeszcze długo po zakończeniu terapii.
Wielokrotnie zadawałam sobie pytanie, czy na leczenie izotretynoiną zdecydowałabym się jeszcze raz i doszłam do wniosku, że tak. Pomimo wszystkich niedogodności, jakie się z nim wiążą, uważam, że efekt wart jest poświęcenia. Każdy, kto zmagał się z problemem trądziku wie, że to nie tylko problem natury estetycznej. Trądzik też boli, a codzienna próba radzenia sobie z nim potrafi doprowadzić do prawdziwej frustracji.
Jeśli nie obserwujesz mnie jeszcze na Facebooku, serdecznie Cię tam zapraszam. Codziennie dzielę się tam wiedzą z zakresu savoir-vivre’u, protokołu dyplomatycznego i dress codu. Regularnie dzielę się też inspirującymi cytatami i zachęcam do dzielenia się przemyśleniami na temat klasycznego stylu życia. Dzięki Facebookowi możemy być w stałym kontakcie.
0 komentarzy