Są tacy goście, których wizyta jest zawsze przyjemnością. Dusze towarzystwa, które potrafią rozruszać nawet najbardziej sztywne przyjęcie. Eleganccy przyjaciele z pracy, którzy przychodzą i wychodzą wtedy, gdy się tego od nich oczekuje, Mili sąsiedzi, którzy zawsze przynoszą coś pysznego. Są też tacy, po których wizycie obiecujemy sobie, że przestaniemy zapraszać znajomych w sobotnie wieczory. Ci, dla których zegarek jest tylko modnym gadżetem, a głośny śmiech nie ma ograniczonej liczby decybeli. Ci, którzy nigdy dobrze się nie bawią, przez całe przyjęcie wylewając swe frustracje. Wreszcie ci, których niezapowiedziana wizyta po raz kolejny krzyżuje wszystkie tak misternie ułożone plany.
Każdy gość ma swoje prawa i obowiązki. Nasza słynna polska gościnność sprawia, że każdego, kto odwiedza nasz dom, staramy się przyjąć z największą starannością. Bez względu na stopień znajomości i zażyłości, każdy gość powinien jednak przestrzegać określonych reguł, które nie zamienią wizyty w koszmar, którego powtórzenia będziemy bały się podczas kolejnego spotkania. Dzisiejszy wpis poświęcę gościom, a właściwie cechom tych, których ponownej wizyty nie możemy się doczekać.
1. Nie przychodzi bez zapowiedzi
Nie wiem, czy to kwestia czasów, czy po prostu rodzinny zwyczaj, jednak w moim domu przez lata panował niemal kult niespodziewanych wizyt. Składali nie tylko inny nam, ale też mi im. Do dziś z rozbawieniem wspominam weekendowe popołudnia, które przerywał nagły zryw uprzątnięcia przedtelewizorowego legowiska, spowodowany dzwonkiem do drzwi. Gości nikt się nie spodziewał, plany na popołudnie były zupełnie inne, a jednak dzwonek zadzwonił, rujnując błogie popołudnie.
Dobry gość nigdy nie przychodzi bez zapowiedzi. Dobry gość nie informuje też o swojej wizycie SMS-em wysłanym, gdy zaparkował już samochód. Dobry gość daje gospodarzom szansę na przygotowanie domu, siebie i dostosowanie kalendarza, który przecież u wielu z nas pęka w szwach.
Jak dużo wcześniej należy zapowiedzieć wizytę? To zależy od jej charakteru i stopnia znajomości. O ile wystarczy mi, że moja siostra wpadając na kawę napisze do mnie 15 minut wcześniej, o tyle źle czułabym się, gdybym dowiedziała się o wizycie dalekich kuzynów w momencie, gdy Ci właśnie wjeżdżaliby do Warszawy. Najprościej jest zadać sobie pytanie o to, ile czasu to my potrzebowalibyśmy na przygotowanie się do wizyty i wartość tę pomnożyć przez dwa. Wtedy będziemy miały pewność, że gospodarz swobodnie przygotuje posiłek, deser lub ogarnie siebie i mieszkanie.
2. Przynosi ze sobą obuwie zmienne
Jakiś czas temu pisałam na blogu o tym, że nie należy prosić gości o ściągnięcie butów. Idąc tym tropem napiszę, że dobry gość powinien też wiedzieć, że paradowanie w skarpetkach nie jest zbyt dobrym pomysłem i jeśli pogoda na zewnątrz sprawia, że buty mogą zabrudzić podłogi, powinien wziąć ze sobą obuwie zmienne. O ile kapcie ofiarowane przez ciocię nikogo nie zdziwią, o tyle może to wyglądać nieco komicznie, gdy spróbuje nam je wręczyć żona kolegi – to ani higieniczne, ani eleganckie.
Obuwie zmienne w torebce (lub stale trzymane w bagażniku) przydaje się zawsze. Zwykłe baleriny na czarna godzinę sprawdzą się w prawie każdej sytuacji, choć na wyjątkowe okazje warto wziąć ze sobą buty idealnie pasujące do całej stylizacji. Dobry gość, nawet jeśli gospodarz nie zwróci mu sam uwagi, nie zdecyduje się na zabrudzenie mu całego mieszkania i poświęci się nosząc ze sobą parę obuwia zmiennego.
3. Przynosi podarunek
Wybierając się do kogoś z wizyta warto przynieść podarunek. Nie mam tu na myśli oczywiście wielkiego prezentu, a coś, co uprzyjemni wspólne spędzenie wolnego czasu. Odwołując się po raz kolejny do moich wspomnień z dzieciństwa, pamiętam, że wszystkie cicocie przywoziły ze sobą domowe ciasta. Moja mama robiła dokładnie to samo, więc nie było obaw, że nawet u zaskoczonych gości zabraknie czegoś pysznego do kawy.
Ciasta są dobrym pomysłem. Nie muszą być domowe – te ze sprawdzonej cukierni też sprawdzą się świetnie. Przynieść ze sobą można też wino, herbatę czy ciekawy gatunek kawy, a jeśli zaproszeni zostaliśmy na dłuższy wieczór, nie zaszkodzi przyrządzenie sałatki lub innej, neutralnej przekąski. W roli podarku sprawdzą się też cięte kwiaty (o tym, dlaczego nie wręczamy kwiatów doniczkowych już pisałam), a także domowe drobiazgi, które są dobrym pomysłem, gdy odwiedzamy kogoś po raz pierwszy.
4. Jest szczodry w rozdawaniu komplementów
Dobry gość komplementuje. Co? Właściwie wszystko. Kreację pani domu, krawat pana domu, wystrój wnętrza, zdjęcia wiszące na ścianach, przygotowane potrawy i dobrane wino. Dobry gość docenia fakt, że gospodarze włożyli wysiłek odpowiednie ugoszczenie go i prawiąc komplementy, stara się odwdzięczyć. To właśnie dlatego nie wypada rozpoczynać posiłku od doprawiania potrawy i – poza wyjątkami wynikającymi z kwestii zdrowotnych – nie próbować podanego posiłku.
Dobry gość nie krytykuje. Odwiedzając czyjś dom nie wypada wyrażać krytycznej opinii na temat lokalizacji i kiepskiego dojazdu, nieciekawego umeblowania czy panującej temperatury. Bądź dobrym gościem i nie wpędzaj gospodarzy w poczucie winy wynikające z tego, że masz inny gust lub nieodpowiednio się ubrałaś.
5. Je i pije to, co przygotowali gospodarze
Dobry gość nie wybrzydza i akceptuje posiłki przygotowane przez gospodarzy. Nie wypada wymawiać się tym, że czegoś się nie lubi – podane potrawy powinny zostać przynajmniej spróbowane. Wyjątkiem są sytuacje, w których czegoś nie można zjeść ze względów zdrowotnych lub religijnych. By jednak gospodarze nie czuli się niezręcznie w związku z tym, że ich gość siedzi głodny, warto w ramach podarunku opisanego w punkcie trzecim przynieść potrawę, która jest dostosowana do naszych potrzeb. W ten sposób i wilk syty i owca cała.
Często pytacie mnie, czy wypada odmawiać picia alkoholu. Odpowiedź brzmi: tak, jeśli nie pijesz w ogóle lub po prostu z jakiegoś powodu nie chcesz pić (nie tylko ze względu na to, że jesteś kierowcą lub jesteś w ciąży). Nie wypada jednak odmawiać prosząc o inny rodzaj alkoholu, np. inny rodzaj wina. To w złym tonie i jest porównywalne do prośby o podanie w inny sposób przyrządzonego kurczaka.
6. Nie czuje się jak u siebie w domu
Choć zwykło się mówić czuj się jak u siebie w domu, nie ma chyba nic gorszego. Czując się jak u siebie w domu można bowiem założyć nogi na stół lub zajrzeć komuś do szafy. Dobry gość nie myszkuje w cudzym domu i zachowuje się tak, jakby chciał, by jego goście zachowywali się u niego. Zachowując się swobodnie, a jednak zachowując odrobinę dystansu, gość szanuje fakt, że choć jest mile widziany, znajduje się w cudzej przestrzeni, która wymaga poszanowania.
Zachowywanie się jak u siebie w domu sprawdza się jednak w kwestii dbania o rzeczy, których się używa. Dobry gość nie zapomina o podstawce pod kubek z gorącą kawą i nie pozwala dzieciom malować po ścianach – wiem, że może brzmieć to absurdalnie, ale przypadek pomalowanych ścian, przy akceptacji rodziców, nie jest niczym wyjątkowym.
7. Bawi się dobrze
Są goście, którzy przestrzegają wszystkich wymienionych wyżej zasad, a mimo to są gośćmi z koszmarów. To Ci, którzy przychodzą z wizytą po to, by opowiadając o swoich problemach, zabrać gospodarzom nawet resztki dobrego humoru. Nie mi nic złego w zwierzaniu się przyjaciółce, jednak dzielenie się problemami z całym światem nie jest w dobrym stylu. Goście, którzy potrafią storpedować każdy pomysł, uznać za żenujący każdy żart i skrytykować każdą dietę są prawdziwymi potworo-gośćmi.
Dobry gość dobrze się bawi. Śmieje się nawet z nieśmiesznych dowcipów, wchodzi w dyskusję na argumenty, opowiada o sobie, chętnie słucha, tańczy i wygłupia się w innymi. Dobry gość nie sprawia wrażenia sztywniaka będącego ponad to, lecz wchodzi w konwencję, dzięki czemu wszyscy czują się lepiej.
8. Wychodzi zanim gospodarze zaczną sugerować, że już nie powinno go być
Umiejętność wychodzenia o czasie jest równie ważna, co punktualne przybycie. Są goście, dla których koniec spotkania nie następuje nigdy. Świetnie bawią się sami ze sobą, co jakiś czas powtarzając Czy mam już sobie pójść?, doskonale wiedząc, że gospodarz nie może odpowiedzieć Tak, w sumie powinieneś to zrobić dwie godziny temu. Choć większość prywatnych wizyt nie ma określonych sztywnych ram godzinowych, warto obserwować zachowanie pozostałych gości i – co chyba najważniejsze – gospodarzy. Gdy rozmowa klei się coraz gorzej, gdy zdanie urywa się w połowie ze względu na ziewanie, gdy wszyscy inni już wyszli – czas najwyższy wezwać taksówkę.
Dobry gospodarz, choć może czynić sugestie, nigdy bezpośrednio nie wyprosi gości. To obowiązkiem gościa jest wyjście w odpowiednim momencie. Jeśli go przegapi, nie powinien dziwić się, że nie dostał ponownego zaproszenia.
* Szczególną ostrożność należy zachować odwiedzając osoby znane z tego, że wcześnie wstają i wcześnie kładą się spać. Skowronki nie należą do miłośników nocnych imprez.
9. Dzwoni następnego dnia
Nie wiem dlaczego, ale z jakieś powodu rzadko spotyka się u nas zwyczaj dziękowania za gościnę. Nie jestem na tyle naiwna, by pisać, że ładnie byłoby wysłać kartkę z podziękowaniami lub kwiaty (nawet moja utopijna wizja świata tego nie obejmuje), ale telefon następnego dnia powinien być uznawany za obowiązkowy punkt wizyty.
Dlaczego telefon jest taki ważny? Bo daje gospodarzom poczucie, że w swojej roli sprawdzili się na tyle dobrze, by goście nawet następnego dnia ciepło myśleli o wspólnie spędzonym czasie. Telefon jest naprawdę miłym i wymagającym niewielkiego nakładu czasu i środków akcentem, więc nie warto z niego rezygnować.
10. Zaprasza na rewizytę
Wykonując telefon z punktu dziewiątego, warto zaprosić na rewizytę. To, że mieliśmy przyjemność bycia goszczonymi, zobowiązuje nas do wejścia w buty gospodarza i zorganizowanie przyjęcia na własnym gruncie. Wszyscy mamy znajomego, który chętnie wpada w odwiedziny, ale jego mieszkania nikt na oczy nie widział. To z pewnością wygodne dla niego rozwiązanie, jednak niekoniecznie eleganckie. Pozwalając zaprosić siebie bierzemy na siebie obowiązek odwzajemnienia się i zaproszenia do siebie.
Rewizyta nie jest jednak wyścigiem i nie musi koniecznie odbyć się następnego dnia lub w następnym tygodniu. Spotkanie nie musi mieć też takiego samego charakteru i tych samych elementów. Inwencja zostaje po stronie gospodarza. Ważne tylko, by goście czuli, że muszą pilnować się, by nie zachowywać jak u siebie w domu.
Mam nadzieję, że po przeczytaniu tego artykułu odkryłyście, że macie samych dobrych gości. Jeśli jednak zdarzają się w Waszym życiu goście-potworki, zostawcie opowieści w komentarzu – chętnie pośmieję się razem z Wami. Ja już teraz wiem, że dostanę pytania o to, czy pisząc ten tekst miałam na myśli kogoś konkretnego. Oczywiście, że nie – ja swoje potworki trzymam w ryzach, akceptując ich gościnne wady i zalety 🙂 Czując, jak dobrze pisało mi się ten artykuł, mam ochotę przygotować też taki opisujący cechy idealnego gospodarza. Czytałybyście?
Jeśli nie obserwujecie mnie jeszcze na Facebooku, serdecznie Was tam zapraszam. Codziennie dzielę się tam wiedzą z zakesu savoir-vivre’u, protokołu dyplomatycznego i dress codu. Regularnie dzielę się też inspirującymi cytatami i zachęcam do dzielenia się przemyśleniami na temat klasycznego stylu życia. Dzięki Facebookowi możemy być w stałym kontakcie.
P.S. Na Facebooku najszybciej odpowiadam też na wiadomości Ta mailowe czekają zwykle nieco dłużej, więc jeśli macie pytania wymagające pilnej interwencji, zapraszam do kontaktu poprzez wiadomość prywatną.
0 komentarzy