Zamieszczane na blogu i na Facebooku odpowiedzi na pytania, które zadają mi czytelnicy, zawsze cieszą się dużym powodzeniem. Okazuje się, że takie najbardziej życiowe problemy są dla Was najciekawsze, więc pomagając je rozwiązywać, dzielę się odpowiedziami także publicznie. Moje koncepcje na tę serię ewoluują i obecnie jestem na etapie testowania, która forma jest dla Was najbardziej przydatna i która sprawia, że ta konkretna wiedza staje się dostępna dla największej liczby osób. W dzisiejszym artykule postanowiłam zgrupować pytania tematycznie – choć są różne, to wszystkie dotyczą męskiej grzeczności. Parafrazując bowiem z przymrużeniem oka – nadmierna męska grzeczność jest gorsza od faszyzmu. Pisząc zupełnie bez mrużenia czegokolwiek – nadmierna grzeczność w ogóle z grzecznością nic wspólnego nie ma i może przynieść zdecydowanie więcej frustracji niż pożytku.
Czy mężczyzna pierwszy może wyciągnąć rękę do kobiety?
Szedłem z żoną ulicą, gdy spotkaliśmy znajomego. Chcąc się przywitać wyciągnąłem rękę, jednak on ominął mnie i jako pierwszy podał rękę mojej żonie. Chcę zaznaczyć że żona pierwsza nie miała zamiaru podawać mu ręki, ale gdy znajomy wyciągnął dłoń, żona ją uścisnęła. Dopiero po przywitaniu z moją żoną znajomy podał rękę mnie. Czy zachował się odpowiednio?
Rzeczony znajomy zachował się niezgodnie z zasadami savoir-vivre’u. Zgodnie z nimi mężczyzna powinien podać rękę mężczyźnie, który dłoń wyciągnął do niego pierwszy. Nie należy ignorować wyciągniętej ręki, nawet jeśli byłaby wyciągnięta niezgodnie z zasadami. Takie zachowanie nie świadczy o faktycznej znajomości zasad, a co najwyżej o chęci podkreślenia swojej wątpliwej grzeczności względem damy. Mężczyzna mógłby podać rękę kobiecie, gdyby ona sama ją wyciągnęła. Żona autora pytania zachowała się jednak poprawnie – nie odtrąciła wyciągniętej ręki i ją uścisnęła.
Opisana sytuacja jest klasycznym przykładem próby udowodnienia nadmiernej grzeczności. Mężczyzna, który w ogóle nie znał zasad dotyczących podawania ręki, próbował udowodnić, że jest szarmancki i – jak inni niegodziwcy – nie omija dam w czasie podawania ręki. Zgodnie z etykietą to jednak Ci niegodziwcy mają rację. Dobrze wychowany mężczyzna z własnej inicjatywy wita się poprzez uścisk dłoni tylko z mężczyznami. Z inicjatywą uścisku dłoni kobiety i mężczyzny wyjść powinna kobieta.
Gdybyście miały jeszcze jakiekolwiek wątpliwości w tej kwestii, to przypominam, że na blogu są dwa obszerne artykuły o tej tematyce:
Czy gentleman pomaga kobiecie zdjąć płaszcz?
Czy mężczyzna powinien pomóc kobiecie zdjąć płaszcz? Pytam, bo nigdy nie wiem, czy mam podbiegać do otaczających mnie kobiet z propozycję odebrania płaszcza, czy raczej powinienem zająć się sobą. Zbliża się jesień, więc te kłopotliwe sytuacje będą pojawiały się coraz częściej.
To kobieta decyduje o tym, czy chce, by mężczyzna pomógł jej zdjąć płaszcz. Jak rozpoznać, czy w konkretnej sytuacji oczekuje pomocy?
Jeśli kobieta zaczyna zdejmować płaszcz stojąc z mężczyzną twarzą w twarz, daje w ten sposób znak, że poradzi sobie sama. Mężczyzna nie powinien skakać wokół niej, próbując złapać opadający płaszcz – takie ganianie się może wyglądać komicznie, ale na pewno nie elegancko. Jeśli jednak mężczyzna jest gospodarzem w domu, w którym znajduje się kobieta zdejmująca płaszcz, może on wskazać wieszak lub zaproponować, że odwiesi płaszcz do szafy.
Jeśli kobieta odwraca się do mężczyzny plecami w chwili, w której zdejmuje płaszcz, wtedy ten powinien jej pomóc – to jasny sygnał, że kobieta pomocy oczekuje. Jeśli jednak mężczyzna nie wychodzi z taką inicjatywą, kobieta nie powinna stać i czekać na cud, ale szybko odnaleźć się w sytuacji i samodzielnie poradzić sobie z płaszczem.
Warto pamiętać, że za płaszcz kobiety „odpowiedzialny” jest towarzyszący jej mężczyzna. Jeśli więc kobieta przychodzi w odwiedziny w towarzystwie męża/partnera/innego mężczyzny, to na nim spoczywa ewentualny obowiązek pomocy. Jeśli jednak partner kobiety poszedł już sobie „na salony”, a ona wciąż stoi w płaszczu, gospodarz postępować zgodnie z zasadami opisanymi powyżej.
Te same zasady dotyczą zakładania płaszcza. Jeśli kobieta sama sięga po swój płaszcz i zaczyna go zakładać, wtedy nie należy jej go wyrywać i próbować pomóc założyć. Jeśli jednak stoi w przedpokoju i nie wykonuje ruchu sięgania po płaszcz samodzielnie, wtedy dobrze wychowany mężczyzna powinien pomóc jej założyć płaszcz.
Zakładanie i zdejmowanie płaszcza to sytuacja, która doskonale uwydatnia rolę uważności w przypadku stosowanie zasad dobrych manier. Choć pewne zachowania nie są uznawane za niewłaściwe, to próba ich wcielenia w życie może okazać się poważnym faux pas, gdy będzie próbowało się zastosować je wbrew woli drugiej osoby. Tutaj doskonale pasuje zdanie przytoczone we wstępie – nadgorliwość jest gorsza od faszyzmu.
Czy kobieta zapraszana na przyjęcie w roli osoby towarzyszącej ma obowiązek dołożyć się do prezentu?
Zostałam zaproszona na wesele jako osoba towarzysząca przez chłopaka, z którym od niedawna się spotykam, ale nie jesteśmy jeszcze parą. Zastanawia mnie, jak w takim wypadku rozwiązać kwestię prezentu – czy powinnam „dorzucić się” do koperty, czy może zorganizować coś samodzielnie?
Jeśli kobieta została przez mężczyznę zaproszona na uroczystość, na którą z kolei on został zaproszony z osobą towarzyszącą, to kobieta jest „de facto” jego gościem i nie musi „dorzucać się” do prezentu. Analogiczna sytuacji występuje w sytuacji odwrotnej – gdy kobieta zaprosiła mężczyznę jako swoją osobę towarzyszącą, to na niej spoczywa obowiązek zadbania o prezent.
Jeśli osoba towarzysząca (bez względu na to, czy jest mężczyzną czy kobietą) chce być wyjątkowo uprzejma, może zaproponować kupno drobnego upominku, np. kwiatów lub wina dla gospodarzy/młodej pary. Naciskanie na dołożenie się do całości prezentu mogłoby być kłopotliwe dla obu stron – z jednej strony zapraszający czułby się niekomfortowo, zmuszając partnerkę/partnera do kosztownych wydatków, a z drugiej strony osoba zapraszana mogłaby mieć problem z rozmiarem prezentu, wręczanego przecież obcym dla niej osobom.
To wszystko na dziś. Kolejna porcja pytań i odpowiedzi już niebawem. Jeśli chcecie być z nimi na bieżąco, to zapraszam do polubienia mojego profilu na Facebooku. Jeśli natomiast chcecie zadać mi jakieś pytanie, to jestem do dyspozycji w komentarzach, w wiadomościach prywatnych oraz pod mailem. Na wszystkie wiadomości odpowiadam, choć ostatnio, ze względu na rosnącą skalę, zajmuje mi to więcej czasu. Przed zadaniem pytania sugeruję też użyć lupki na blogu – znajduje się tutaj już spora baza wiedzy i istnieje duże prawdopodobieństwo, że wasze wątpliwości mogą rozwiać już istniejące treści.
0 komentarzy