Wyobraźcie sobie młodego mężczyznę – nazwijmy go Tomek – ma 25 lat. Ostatnie kilka miesięcy zaczął przybierać na wadze, jego serce od dłuższego czasu bije dużo szybciej – około sto uderzeń na minutę i jest o ponad 50% procent bardziej obciążone. Co prawda Tomek tego nie wie, ale w jego układzie krwionośnym jest około dwa litry więcej krwi niż u jego kolegi z ławki Maćka. Tomkowi wciąż chce się siku – aż chłopaki z pracy się z niego śmieją, że to wszystko przez to, że pije za dużo piwka. Tomkowi wcale jest nie do śmiechu, bo on doskonale wie, że od kilku miesięcy ani piwka ani innego alkoholu nie tknął. Lekarz mu zakazał. A Tomek bardzo dba o swoje zdrowie. Kilka dni temu Tomkowi zrobiło się słabo jak stał w kolejce w Biedronce, głupio mu było przed resztą klientów, więc w końcu zostawił zakupy i w kolacje dla pocieszenia zjadł tabliczkę czekolady. Od razu było mu lepiej. Niestety od kilku tygodni Tomek zauważył, że coraz gorzej sypia – nie może sobie znaleźć pozycji i ciągle się budzi, bo ten jego pęcherz jest jakiś taki niewydolny. Dziś jadąc do pracy Tomek wywrócił się w tramwaju – to chyba przez to, że tak urósł mu brzuch jakoś mu trudniej utrzymać równowagę. A może to przez te zawroty głowy, które ma już od kilku miesięcy?! Nie wiadomo. Najważniejsze – że jak się wywracał to nie upadł na brzuch, bo złapał go silny Seba. Bo Tomek wcale Tomkiem nie jest – ma na imię Ania i jest w połowie zupełnie prawidłowej ciąży.
@mamaginekolog
Jakiś czas temu trafiłam w internecie na te słowa. Jako kobieta, która nigdy nie była w ciąży, byłam dość mocno zaskoczona. Choć oczywiście wiedziałam, że kobiety w ciąży mogą się źle czuć i często wymagają specjalnego traktowania, to jednak gdzieś z tyłu głowy miałam zakodowane zdanie, że ciąża to nie choroba, więc tak drastyczny opis samopoczucia Tomka dał mi do myślenia. Choć jeszcze w dzieciństwie mama nauczyła mnie, że kobietom w ciąży należy ustępować miejsca, przepuszczać je w kolejce i w razie potrzeby udzielać pomocy, to sama wielokrotnie spotykałam się ze stwierdzeniem, że – znowu – ciąża to nie choroba, a skoro chciałyście równouprawnienia, to ponieście swojego chciejstwa konsekwencje. W związku z tym, że (ze względu na wiek mój i moich koleżanek) niemal w każdym miesiącu dowiaduję się, że któraś ze znanych mi osób jest w ciąży lub urodziła, to jestem też na bieżąco z ich problemami. Problemami, które wynikają ze złego wychowania. Elementarne zasady, które większości z nas wpajały jeszcze matki, poszły w zapomnienie, więc chyba czas je odrobinę odświeżyć. Zapraszam na wart zapamiętania i rozpowszechnienia artykuł, który – mam nadzieję – choć odrobinę stępi powszechne chamstwo i zły egoizm.
Ustąp miejsca
Tak, tak, wiem, że teoretycznie wszystkie wiemy, że kobiecie w ciąży należy ustępować miejsca i przepuszczać ją w kolejce, ale w praktyce nie robimy tego, bo:
- co, jeśli ona nie jest w ciąży, tylko zjadła duży obiad?
- to chyba dopiero początek, więc bez przesady;
- jestem starsza i to mnie takie młodziki powinny ustępować miejsca;
- padam po pracy z nóg, a ona na pewno na L4, więc niech sobie trochę postoi.
Jeśli przeczytałyście wstęp będący cytatem z Mamy Ginekolog, to trzech z przytoczonych argumentów nie muszę już obalać – wiecie, że kobieta może źle czuć się na każdym etapie ciąży i nawet leżąc cały dzień, może czuć się znacznie gorzej niż Wy po całym dniu pracy. Co jednak w sytuacji, gdy nie jesteśmy pewne, czy to ciąża czy raczej obfity obiad? Wiele kobiet obawia się, że proponując ustąpienie miejsca kobiecie, która jednak w ciąży nie jest, popełni tak ogromne faux pas, że lepiej po prostu milczeć. Gdy jednak zastanowią się, jak same zareagowałyby w podobnej sytuacji, okazuje się, że wcale by je to aż tak mocno nie uraziło. Każda z nas zjada czasem duży obiad i każda czasem żartuje z ciąży spożywczej. Lepiej więc po prostu zapytać. Jeśli kobieta nie będzie potrzebowała, by ustąpiono jej miejsca, po prostu odmówi. Nasze pytanie nie musiało być przecież związane z obwodem brzucha – czasem ktoś nagle robi się blady, a czasem po prostu niepokojąco się kiwa. Bez względu na wszystko – lepsza chwila zakłopotania niż wyrzuty sumienia, gdy stojąca obok kobieta nagle zasłabnie.
Miejsca należy ustąpić również młodej mamie, a także kobiecie lub mężczyźnie, którzy opiekują się małym dzieckiem (małym, czyli takim, dla którego stanie (np. w autobusie) może być niebezpieczne. 10-latkowi raczej nic nie grozi :))
Należy pamiętać, że ustępowanie miejsca i przepuszczanie kobiet w kolejkach wynika nie tylko z uprzejmości, ale również z prawa. Choć panie często nie chcą korzystać z tego przywileju, moim zdaniem taka okazja nie zdarza się w życiu zbyt wiele razy, więc lepiej znieść oburzone spojrzenia kolejkowiczów i dla własnego bezpieczeństwa z tego prawa korzystać.
>>Przeczytaj też<< Do zobaczenia, do widzenia czy do usłyszenia?
Nie dotykaj brzucha
Nawet nie wyobrażam sobie, jak bardzo denerwujące musi być to, że obcy ludzie chcą nagle dotknąć mojego brzucha. Bez przyczyny nie dotykamy przecież nawet rąk innych osób – brzuch jest znacznie intymniejszą częścią ciała. Nie znajduję wyjaśnienia dla sytuacji, w której takie zachowanie byłoby dopuszczalne. Kobieta w ciąży to wciąż kobieta, a nie inkubator, który można dotykać i sprawdzać z każdej strony. W ciąży, gdy jej ciało się zmienia, wymaga jeszcze więcej delikatności. Naruszanie czyjejś intymności poprzez bezceremonialne mogę dotknąć? jest po prostu niedopuszczalne.
Dotykać brzucha kobiety w ciąży mogą tylko osoby, których ona sama do tego zaprosi. Jeśli więc jesteś wystarczająco bliskimi przyjaciółkami, to przyszła mama prawdopodobnie sama zaproponuje Wam dotknięcie brzucha w czasie, gdy dziecko będzie się poruszało. Same nigdy o to nie proście – w końcu Wy również poczułybyście się nieswojo, gdyby ktoś nagle chciał dotykać Waszego ciała.
Nie prorokuj płci dziecka
- To chyba będzie chłopiec, bo promieniejesz!
- Nie, nie, to dziewczynka, bo zabiera matce urodę.
- O, brzuszek taki duży, to na pewno chłopak!
Te zdania w uszach młodej matki brzmią mniej więcej tak:
- W tej ciąży to nawet nieźle wyglądasz. Nie to co zazwyczaj.
- Matko, jak ty zbrzydłaś!
- Jak ty przytyłaś! Przestań żreć za dwoje!
Jeśli przyszła mama będzie chciała podzielić się informacją o płci dziecka, na pewno to zrobi. Prorokowanie oparte na niemal średniowiecznych zabobonach jest wysoce nieodpowiednie. Dopytywanie o płeć zresztą też – to, jakie informacje o swoim dziecku ujawniają przyszli rodzice, jest tylko i wyłącznie ich sprawą. Są tacy, którzy dzielą się tą informacją ze światem, gdy tylko sami znają odpowiedź. Są też tacy, którzy nie mówią aż do końca. Jedni i drudzy mają prawo robić tak, jak sami chcą.
Nie mów, że przytyła
Wielu wydaje się, że powiedzenie kobiecie w ciąży o tym, że pięknie przytyła (Och, jak pięknie rośniecie! Jaki duży brzuszek! To dopiero 20 tydzień?) jest komplementem. No więc… nie jest. Powtórzę – to, że kobieta jest w ciąży, nie oznacza, że przestaje być kobietą. Jeśli chcecie powiedzieć komplement, zróbcie to w taki sam sposób, w jaki powiedziałybyście jej to, gdyby w ciąży nie była. Powiedzcie, że pięknie wygląda albo ma śliczne buty. Nie mówcie, że uroczo urosła.
>>Przeczytaj też<< Dla kogo jesteś najgorszą wersją siebie?
Nie krytykuj wybranego imienia
Pisałam o tym niedawno na Facebooku – z jakiegoś powodu wydaje nam się, że nasze zdanie jest dla innych ważne, że wszyscy się z nim liczą i przede wszystkim – zawsze powinnyśmy być SZCZERE, bo przecież to tylko SZCZERA OPINIA. Moje drogie – warto byście były szczere przede wszystkim ze sobą.
Tak, wiem, że wszyscy teraz dowcipkują z Brajanów i Dżesik. Niewielu jednak bierze pod uwagę, że Brajany i Dżesiki to żywi ludzie, małe dzieci, które z jakiegoś powodu stały się obiektem kpin. To, że Ty wybierzesz dla swojego dziecka zwyczajne imię, takie jak Ania czy Kuba, nie oznacza, że dla kogoś nie będzie ono okropne i dziwaczne. Rodzice mają to wspaniałe prawo, że mogą nadać swoim dzieciom takie imiona, jakie ich zdaniem będą dla nich najlepsze. Innym nic do tego. SZCZERE opinie, że to prostu brzydko, że w szkole będą się z dziecka śmiały, że mamy tyle pięknych polskich imion, mogą przydać się, gdy będziecie nadawały imiona swoim dzieciom. Imiona cudzych dzieci nie są Waszą sprawą.
Wtrącę jeszcze kilka słów na temat tego, że dzieci będą się z niego/niej w szkole śmiały. Po pierwsze – dzieci są okrutne, bo tego uczą ich dorośli. Dzieciom generalnie jest wszystko jedno, czy bawią się z Kubą czy Brajanem, białym, czarnym czy w kropki. Dzieci chcą się po prostu dobrze bawić. Po drugie – w świecie, w którym granice przestają mieć znaczenie i w którym rodzice nadają dzieciom czasem naprawdę egzotyczne imiona, dziwne imię może być właściwie każde. Bo jeśli w klasie będą same Dżesiki, Majki i Brajany, to ten niby zwyczajny Jan będzie brzmiał jakoś tak obco…
Nie opowiadaj strasznych historii
Opowiadanie kobietom w ciąży strasznych historii jest świetną rozrywką dla tych, których w najbliższym czasie nie czeka poród. Bo znajoma rodziła kilkadziesiąt godzin, bo warunki straszne, bo podczas cesarki komuś coś zaszyli, bo… Tych historii jest bez liku. Każdy jakąś słyszał i bynajmniej nie jest tak, że wszystkie są zmyślone lub podkoloryzowane. Chcemy ostrzec młodą mamę – niech wie, że nie będzie kolorowo. Prawda jest jednak taka, że ona to wszystko wie. Też kiedyś tych historii słuchała, część może sama podawała dalej, a o tych najgorszych czytała w prasie lub w internecie. Ona wie i naprawdę nie ma ochoty słuchać jeszcze więcej.
Opowiadanie kobietom w ciąży mrożących krew w żyłach historii jest nie tylko nieeleganckie, ale też nieetyczne. Skoro bowiem wszyscy wiemy (i chętnie radzimy), że kobiety w ciąży nie powinny się stresować, to po co dla własnej zabawy opowiadamy historie, które stres zapewne wywołają? Darujmy sobie, jest wiele ciekawszych tematów do rozmowy.
>>Przeczytaj też<< Błędy językowe, które mają wiele wspólnego z etykietą
Nie krytykuj
Kobiety w ciąży i młode mamy nie maja łatwego życia – wszyscy wiedzą lepiej jak powinny się odżywiać, na którym boku spać, ile sportu uprawiać, czym i jak często karmić dziecko, jak je trzymać, jak wychowywać i jak zmieniać pieluchy. Cały świat wie, że są beznadziejne i bez pomocy teściowej, matki i całego zastępu uprzejmych koleżanek doprowadziłyby do rychłej śmierci swojego dziecka. Nie bez powodu tak wiele z nich czuje się fatalnie, bo, i tak zmagające się z burzą hormonów, muszą zachować spokój i nie wyrzucić z domu wszystkich, którzy chcą dzielić się swoimi złotymi radami.
Tak długo, jak kobieta w ciąży lub młoda mama nie prosi o radę, nie dawaj jej. Jeśli jesteś przekonana, że ona po prostu nie wie, że chce ją otrzymać, a Ty wybuchniesz, jeśli jej nie dasz, to po prostu wybuchnij, ale tam, gdzie nikt Cię nie usłyszy. Kobiety w XXI-wiecznej Polsce mają dostęp do informacji i prawdopodobnie większość z Twoich rad widziały już na blogach parentingowych. Złote rady i krytyka to ostatnie, czego w tym i tak trudnym dla siebie czasie potrzebują.
Nie odwracaj wzroku
Karmienie piersią to nieustannie kontrowersyjny temat. Z jednej strony wszyscy wiedzą, że jest to najzdrowszy pokarm dla dziecka, a z drugiej oburzają się, że matki nie chcą karmić w toalecie. Nie wiem jak Wy, ale ja nie mam w zwyczaju udawać się do toalety, by zjeść, więc raczej nie praktykowałabym tego z własnym dzieckiem. Czy gdy dorośnie to też mama ma jeść przy stole, a jego lub ją odsyłać z miską owsianki do WC?
Karmienie dzieci jest naturalne. Nawet władze kościelne zachęcają kobiety do karmienia dzieci w czasie nabożeństw. Nie bądźmy więc świętsi od papieża i nie odwracajmy wzroku, gdy kobieta zaczyna karmić swoje dziecko.
Ja wiem, że kultura popularna maksymalnie zseksualizowała kobiece ciała. Biologicznie kobiece piersi służą jednak do karmienia potomstwa. Jeśli kobieta chce i lepiej będzie czuła się okryta pieluszką, niech się nią okryje. Jeśli jednak nie chce, to niech po prostu nakarmi swoje dziecko. Z jakiegoś powodu nie oburzamy się, gdy w reklamach półnagie anioły zstępują z nieba, ale już karmiąca matka wywołuje ogromne poruszenie. Dajmy sobie spokój z hipokryzją i przestańmy udawać, że kobiece piersi to w przestrzeni publicznej tak rzadki widok i onieśmiela nas choćby mały kawałek, który widzimy, gdy mama karmi dziecko.
>>Przeczytaj też<< Jak zachowywać się przy stole – 22 praktyczne porady
Kończąc, chciałabym podkreślić, że ja tych problemów nie wymyśliłam. Dostrzegłam je w swoim otoczeniu, usłyszałam o nich od koleżanek i zauważyłam w internecie. Te problemy istnieją, a my, mimo, że tak ucywilizowani, wciąż nie rozumiemy, jak wielkim wydarzeniem w życiu kobiety jest wydanie na świat nowego człowieka. Mam nadzieję, że ten artykuł, docierając do zwykłych ludzi, sprawi, że kobietom po prostu będzie łatwiej. I tak, jakby stworzony przez @mamaginekolog Tomek doczekał się zrozumienia, tak i oczekujące potomstwa kobiety będą mogły liczyć choćby na choć minimalną dawkę empatii.
0 komentarzy