Nie da się nie zauważyć, że zbliżają się Święta Bożego Narodzenia. Świąteczne reklamy w telewizji, Last Christmas w radiu, a na YouTube i blogach niemal same prezentowniki. Sufity centrów handlowych uginają się pod ciężarem zawieszonych pod nimi ozdób, a miasta prześcigają się w tym, które w tym roku będzie miało najwyższą choinkę. Święta tuż tuż. Zbliżają się też służbowe wigilie i spotkania w gronie przyjaciół, podczas których w pewnym momencie pojawia się niezręczna cisza. Cisza, która zwiastuje konieczność składania życzeń.
Nie o samych życzeniach będzie jednak ten artykuł. Życzenia bowiem składamy sobie z powodu różnych okazji, ale tylko w święta, szczególnie w Boże Narodzenie, przychodzi moment, w którym wszyscy – wszystkim śląc życzenia – zaczynają się zastanawiać, czy oby na pewno wszyscy chcą je usłyszeć. Bo czy w bożonarodzeniowe życzenia należy składać też tym, którzy wyznają inną religię lub tym, którzy otwarcie deklarują, że w Boga nie wierzą? Czy popełnimy faux pas, gdy świeckie życzenia złożymy osobie głęboko wierzącej, czy może większym nietaktem będzie życzenie zdeklarowanemu ateiście radości w wyjątkowym czasie przyjścia na świat Zbawiciela? Na te pytania odpowiem dzisiaj, jak zwykle z punktu widzenia grzeczności.
Czy święta to czas zarezerwowany wyłącznie dla chrześcijan?
Zanim odpowiem na postawione w tytule artykułu pytanie, chciałabym na moment zatrzymać się przy wyjaśnieniu samej idei grudniowych świąt. Nie będę wnikała tutaj w samą genezę grudniowego świętowania, choć wiele z Was na pewno ma świadomość, że święta na przełomie roku mają swoje korzenie w pogaństwie. Niektórym zdaje się jednak, że zimowe święta zarezerowane wyłącznie dla chrześcijan, bo to przecież oni radują się z przyjścia na świat Zbawiciela. Mają tu w pewnym sensie racje – Boże Narodzenie to faktycznie ich święta, w czasie których najważniejsze nie są ani prezenty, ani obfite posiłki, ale właśnie to, że Bóg przyszedł na świat.
Po drugiej stronie stoją osoby, dla których 24, 25 i 26 grudnia to również święta, jednak święta nazywane Bożym Narodzeniem tylko dla terminologicznego ułatwienia. Dla wielu osób, które nie wierzą w Boga lub wyznają inną religię, ten grudniowy czas jest świętem rodziny, przyjaźni i bliskości, które również starają się uczcić poprzez wspólną kolację, wizyty w domach rodziny i przyjaciół, a także biesiadowanie, w czasie którego mogą nacieszyć się swoim towarzystwem.
Do świąt prawo mają wszyscy, a odbieranie tego prawa komukolwiek nie świadczy ani o miłości do bliźniego, ani o szacunku do drugiego człowieka. To, że jedni z nas przeżywają w tym czasie religijne uniesienia, nie odbiera innym prawa do świętowania w zupełnie niereligijnym kontekście. Ważne tylko, by wzajemnie sobie w tym nie przeszkadzać. Żyjmy i dajmy żyć innym – święta to kolejna z okazji, przy której to zdanie nabiera wyjątkowego znaczenia.
Czy więc życzyć wszystkim?
Jestem przekonana, że po przeczytaniu wcześniejszego akapitu już znacie odpowiedź na to pytanie. Skoro bowiem święta mogą obchodzić tak osoby wierzące, jak i niewierzące, to prawo do składania sobie pełnych miłości życzeń mają jedni i drudzy. Różnicą, która jednak pojawi się w tych życzeniach, będzie ich treść.
Osoby, dla których Boże Narodzenie to czas radości wynikającej z przyjścia na świat Chrystusa, w swoich życzeniach będą się prawdopodobnie do tego odwoływały. Ci, dla których nie są to dni przesiąknięte religijnym uniesieniem, będą obdarowywali się ciepłymi życzeniami, ale o świeckim charakterze. Nie znaczy to, że któreś z tych życzeń są lepsze lub gorsze pod względem grzeczności – jeśli są składane w sposób, który drugiej osobie sprawi przyjemność, to znak, że zdaliśmy egzamin z życzeniowej dojrzałości.
Życzyć wypada więc generalnie wszystkim. Wyjątkiem są tylko osoby, które dają nam do zrozumienia, że nie lubią składać życzeń i same też nie lubią ich przyjmować – krępuje je to, wpędza w zakłopotanie i ogóle nieszczególnie dobrze nastraja. Jestem przekonana, że każda z Was ma w swoim otoczeniu osobę, która o tym braku sympatii do życzeń mówi przy każdej nadarzającej się okazji. Ona nie mówi tego bez powodu – ta osoba daje nam sygnał, że może przy kolejnych świętach powinnyśmy być mniej wylewne. Ludziom, którzy życzeń nie lubią, warto ich oszczędzić, przynajmniej w tej najbardziej osobistej formie. Niektórym w zupełności wystarcza rzucone w przelocie wesołych świąt i warto to uszanować.
Skąd wiedzieć, komu złożyć jakie życzenia?
Nie żyjemy w próżni. Rzadko zdarzają się sytuacje, w których nie mamy zielonego pojęcia, czy nasz kolega z pracy, koleżanka z angielskiego czy choćby ktoś z dalszej rodziny wyznaje najpopularniejszą w kraju religię. Zweryfikowanie tego nie jest zresztą niczym trudnym – nawet jeśli ktoś otwarcie nie mówi o swojej wierze, to już same zdjęcia z kościelnego ślubu wrzucone na Facebooka mogą być dla nas wskazówką, która powie nam, że – tak, ta osoba brała ślub kościelny, więc prawdopodobnie nadal pozostaje chrześcijanką/chrześcijaninem. Jeśli więc my same jesteśmy osobami wierzącymi i mamy informacje, które pozwalają nam z dużą dozą prawdopodobieństwa stwierdzić, że druga osoba także wierząca jest, to składane jej życzenia świąteczne o religijnym charakterze będą na miejscu. Jeśli jednak od lat słyszymy, że bliska nam osoba nie wierzy w Boga, to choćbyśmy nie wiem jak mocno same wierzyły, to nietaktem będzie złożenie jej religijnych życzeń. Religijność jest bardzo intymną sprawą, a ostentacyjna pogarda do przekonań drugiego człowieka nigdy nie świadczy o nas dobrze.
Zdarzają się jednak sytuacje, w których nie mamy pojęcia, w co i czy w ogóle druga strona wierzy. Zdarza się także, że niewłaściwie odczytujemy komunikaty lub w też w jej życiu zaszły pewne zmiany. Jeśli więc nie wiemy nic o religijności osoby, której chcemy złożyć życzenia, to składamy je w taki sposób, który w naszym poczuciu będzie życzeniem drugiej osobie dobra. Naszym celem ma być sprawienie, że po wysłuchaniu życzeń nasz interlokutor będzie miał przekonanie, że my faktycznie życzymy mu dobrze. Jeśli więc zdarzy się, że osoba wierząca złoży osobie niewierzącej życzenia o religijnym wydźwięku, nie należy się obrażać czy też doszukiwać drugiego dna. To bezcelowe. Należy jednak odwdzięczyć się życzeniami, które – znów – w naszym odczuciu będą życzeniem dobra. Najważniejsza jest dobra wola.
Czy czas i miejsce mają znaczenie?
Zdarzyło mi się odpowiedzieć na pytanie, czy w pracy wypada informować o swojej wierze, bo przecież składanie życzeń o charakterze religijnym taką właśnie informacją jest. Moje drogie – bez względu na to, gdzie jesteśmy, musimy szanować drugiego człowieka. Jeśli więc wiemy, że w pracy mamy do czynienia z osobą, dla której Boże Narodzenie jest Bożym Narodzeniem nie tylko z nazwy, to nie będzie żadnym faux pas, jeśli podczas firmowej wigilii złożymy sobie takie właśnie życzenia. Nasze miejsce pracy nie jest przecież jakąś alternatywną rzeczywistością, w której stajemy się wyprane z własnych przekonań. Ważne jest tylko, by odpowiednio umieć te przekonania manifestować.
Nie ma właściwie złego miejsca na składanie życzeń (jeśli oczywiście nie bierzemy pod uwagę skrajnych przypadków, takich jak np. toaleta). Bywa jednak zły czas. Ze składaniem życzeń, tak tych religijnych, jak i świeckich, warto poczekać na chwilę, w której będziemy mogli zrobić to po prostu w serdeczny sposób. Życzenia, które mają zapaść w pamięć, lubią chwile intymności.
Jeszcze raz, by się utrwaliło
Święta są dla wszystkich. Każdy z nas ma prawo obchodzić je w taki sposób, w jaki pozwalają mu na to jego przekonania. Ważne, by sobie nie przeszkadzać, a życzenia składać po prostu z dobrego serca. By podsumować ten wcale niekrótki artykuł, przypominam, że:
- świąteczne życzenia składamy tak osobom wierzącym, jak i niewierzącym. Są one jednak różne. Osobom wierzącym możemy złożyć życzenia o religijnym charakterze, a osobom niewierzącym takie o świeckim wydźwięku.
- Jeśli nie wiemy, czy druga strona jest chrześcijaninem, to decydujemy się na życzenia, które po prostu naszym zdaniem są serdeczne. Mamy życzyć drugiej stronie DOBRA i zrobić to w taki sposób, by na koniec poczuła, że my faktycznie jej dobrze życzymy.
- Jeśli jesteśmy osobami niewarzącymi, ale złożono nam życzenia o religijnym charakterze, nie oburzamy się, nie obrażamy i nie szukamy drugiego dna – uznajemy, że druga strona życzy nam dobrze i same składamy jej serdecznie życzenia.
Kończąc, zapraszam do polubienia mojego profilu na Facebooku. Jeśli natomiast chcecie zadać mi jakieś pytanie, to jestem do dyspozycji w komentarzach, w wiadomościach prywatnych oraz pod mailem. Na wszystkie wiadomości odpowiadam, choć ostatnio, ze względu na rosnącą skalę, zajmuje mi to więcej czasu. Przed zadaniem pytania sugeruję też użyć lupki na blogu – znajduje się tutaj już spora baza wiedzy i istnieje duże prawdopodobieństwo, że wasze wątpliwości mogą rozwiać już istniejące treści.
0 komentarzy